Wychowana w patriotycznej atmosferze zapragnęłam po upływie lat napisać o moich rodzinnych stronach – wsi Bodaczów. Powróciłam więc we wspomnieniach do czasów dzieciństwa, młodości, do chwil radosnych w życiu moim i mojej rodziny, a także do tych smutnych nie tylko w naszym domu, ale w całej wiosce – mam na myśli okupację. Urodziłam się wprawdzie po wyzwoleniu, ale z opowieści Rodziców i najstarszych mieszkańców Bodaczowa wiem jak trudny i bolesny był to czas. W ten sposób po wielu latach gromadzenia wspomnień, wycinków prasowych, relacji różnych ludzi zaczął w moim sercu i umyśle rodzić się plan napisania o rodzinnej, drogiej mi wiosce.
- tymi słowami rozpoczyna swoje wspomnienia Wanda Pomarańska z Bodaczowa.
Książka „Zapisane w pamięci. Kartki z dziejów Bodaczowa i okolic” to zbiór opowieści mieszkańców tytułowej wioski oraz sąsiednich miejscowości. Osobą, która zadała sobie trud, by owe opowieści zebrać jest jedna z nich – urodzona, wychowana i zamieszkała w Bodaczowie Wanda Pomarańska.
Autorka oprowadza nas po swej rodzinnej okolicy. Jest jakby przewodnikiem, który także ma wiele do opowiedzenia. Snuje historię swojej Małej Ojczyzny przez własny pryzmat. Promocja prezentowanej książki odbędzie się w listopadzie w Miejskim Domu Kultury w Szczebrzeszynie. Tymczasem zapraszam do wysłuchania audycji - rozmowy którą przeprowadził Łukasz Kot z Autorka - Wandą Pomarańską.
Katolickie Radio Zamość, poniedziałek (24 X) 11.15 i 15.40
piątek, 21 października 2016
wtorek, 23 sierpnia 2016
Wizjoner, Bogdana Nowaka
Biorę do ręki książkę „Wizjoner
na strychu”, zamojskiego dziennikarza Bogdana Nowaka. Moją uwagę przyciąga
okładka: dlaczego mężczyzna w mundurze, pozujący do zdjęcia wraz ze swoimi
kompanami z wojska jest podobny do Autora książki? Więc czytam, ponieważ chcę
znaleźć ten wspólny wątek.
Bogdan Nowak, Wizjoner na strychu, Wydawnictwo Ridero, [b.m.w.] 2016, ss. 413.
Na książkę składają krótkie, acz treściwe teksty. Takie
na dzisiejsze czasy – do przeczytania
dla zaganianych, ale lubiących czytać: w autobusie, w poczekalni, do poduszki. Książkę otwiera tekst dosyć osobisty –
może ma jakiś związek z okładką? – Autor rozmawia ze swoją cioteczną babcią,
rodem z Sitna. 101-letnia Stefania Korkina przeżyła dwie wojny. O tych „plagach”
– jak je sama nazywa, chce opowiadać. Zdążyła się zdystansować. Obok tych
wielkich historii snuje wątki codziennego życia, jak prawosławni i katolicy razem
świętowali, jedli jeden chleb – pachnący, żytni, wypiekany w piecu chlebowym.
Gdy o małżeństwie decydowały morgi, a „zarobione” kobiety niewiele miały do
powiedzenia…
Ciekawe
tematy, celnie opowiedziane wartkie akcje – takie przyczynki do historii
Zamojszczyzny w XIX wieku. – Wykraczają poza historie zwykłych ludzie, choć są
opowiadane właśnie przez nich. Bogdan Nowak ma ten dar do odnajdywania
ciekawych tematów. Poukładał je w pewną całość chronologiczną. Na początek raczy
czytelnika tematami lżejszymi. Opowiada o modzie, emancypacji, rozpuście,
domach uciech. Akcje toczą się na Zamojszczyźnie początku XX wieku. Kolejne
rozdziały to wydarzenia września 39 roku, walki oddziałów AK z UPA. Sporo jest
wątków religijnych, jak choćby zaakcentowany w ostatnim rozdziale klemensowski
Michałek.
W
1995 roku redaktor Krzysztof Czubara wpadł na podobny pomysł: zebrał swoje
najciekawsze teksty i wydał je w formie książki. – Te dwie książki dowodzą, że
zebrane w jednym miejscu teksty, czyta się inaczej niż w tygodniku. Zaprezentowane
jako pewien ciąg zdarzeń, dają autentyczny obraz Zamojszczyzny pierwszej połowy
XX stulecia.
Polecam książkę. Podobno nakład wyczerpał się w ciągu
kilku dni, ale ponaglany autor zapowiedział dodruk.
Na pytanie kto widnieje na okładce podpowiedział mi, że
to dziadek Jan. A i owszem – wnuk do niego podobny. – O Janie Nowaku oraz
innych żołnierzach 2 Pułku Strzelców Konnych opowiada w tekście Chłopcy
Malowani.
Agnieszka
Szykuła-Żygawska
niedziela, 19 czerwca 2016
„Dzień Ojca” Barbary Michalczyk
Od 16 lat konkurs dla
młodych dramatopisarzy „Szukamy Polskiego Szekspira” jest organizowany przez
Zamojski Dom Kultury. – Jest to zamojska edycja turnieju ogłoszonego przez Polski
Ośrodek Międzynarodowego Stowarzyszenia Teatrów dla Dzieci i Młodzieży ASSITEJ
dla dzieci i młodzieży w wieku od 12 do 21 lat.
Zamojski konkurs jest skierowany do wszystkich.
Zainteresowani konkursem mają za zadanie napisać sztukę teatralną o tym, co
jest dla nich ważne – niepokojące, radosne, magiczne czy tajemnicze. Maszynopis
tekstu podpisany godłem składają w Zamojskim Domu Kultury i czekają: najpierw
na decyzję jury a potem na wystawienie swojego dzieła na scenicznych deskach.
Tylko tyle? Aż tyle.
Nagrodą główną w edycji zamojskiej jest druk w czasopiśmie
„Zamojski Kwartalnik Kulturalny”.
Naszą „cegiełką” do tegorocznego Zamojskiego Lata Teatralnego jest druk sztuki Barbary Michalczyk „Dzień Ojca”, która wygrała XV zamojską edycję konkursu Szukamy Polskiego Szekspira.
Werdyktem jury XVI Ogólnopolskiego Konkursu "Szukamy Polskiego Szekspira" (jury w składzie: Maciej Wojtyszko, Michał Walczak, Marta Guśniowska, Adam Biernacki) sztuka Basi Michalczyk otrzymała I nagrodę w kategorii wiekowej 16-21 lat.
Gratulujemy!
Barbara Michalczyk, Dzień ojca, sztuka nagrodzona w piętnastej zamojskiej edycji konkursu, red. Agnieszka Szykuła-Żygawska, projekt okładki Dagmara Turek, wydawca: Zamojski Dom Kultury, druk Attyla, Zamość 2016, ss. 36.
Redakcja
poniedziałek, 6 czerwca 2016
Pasje
Mariana Siegieńczuka
Łukasz Hasior, asystent muzealny Muzeum
Zamojskiego w Zamościu miał za zadanie uporządkowanie archiwum zakładowego. Praca
bardziej monotonna, wymagająca systematyczności oraz skupienia, ale i w oparciu
o tego typu materiały mogą powstać (z)warte opisania historie.
W 2016 r.
Muzeum Zamojskie obchodzi jubileusz 90-lecia. Przez te lata przewinęło się
wielu pracowników, zmieniały się również nazwy. Porządkując akta archiwalne
Muzeum, zwróciłem uwagę na dokumenty dotyczące Mariana Siegieńczuka, którego
25. rocznicę śmierci wspominaliśmy w 2015 roku. – tak Hasior rozpoczyna swój tekst. Poświęcił go aktywnej działalności
Mariana Siegieńczuka. Przez daty, tytuły kolejnych wystaw, spotkań jawi się
sylwetka muzealnika, regionalisty, działacza turystycznego, fotografa. Stali czytelnicy Zamojskiego Kwartalnika
Kulturalnego pamiętają Jego zapał, energię do działania, oddanie, był wszak
jednym z autorów pisma, pomysłodawcą prowadzonych na jego łamach cyklów oraz redakcyjnym
kolegą.
Pracując
od 1976 r. w zamojskim muzeum zorganizował tam pracownię i archiwum
fotograficzne (owe miejsce na łamach przygotowywanego ZKK wspomina też Henryk
Szkutnik). Był pomysłodawcą wielu przedsięwzięć kulturalnych, publikacji i
akcji. To z jego inicjatywy powstał Staromiejski Klub Turysty im. M. Pieszki, a
w 1982 roku Regionalna Pracownia Krajoznawcza. Społecznie udzielał się także
jako opiekun zabytków, należał do Zamojskiego Towarzystwa Fotograficznego…
Ostatnie zdjęcie Mariana Siegieńczuka, 1990 r., autor fot. nieznany
Dalszą pracę przekreśliła
tragiczna śmierć w wypadku samochodowym 18 czerwca 1990 roku.
Na łamach przygotowywanego ZKK, który
będzie dostępny pod koniec czerwca, Łukasz Hasior skrupulatnie odnotował
wszelką działalność Mariana Siegieńczuka odnotowaną w muzealnych rubrykach.
Agnieszka Szykuła-Żygawska
poniedziałek, 30 maja 2016
Zamojskie za okupacji
w dziennikach Stefana Rostworowskiego
Pod koniec marca
do Redakcji „Zamojskiego Kwartalnika Kulturalnego” wpłynął list od Stanisława
Rostworowskiego z Warszawy z propozycją druku tekstów. – Nadesłał fragmenty
wspomnień swojego stryja Stefana Rostworowskiego (1907-1981), który podczas II
wojny światowej przebywał na terenie Ordynacji Zamojskiej.
Fotografia ze zbiorów Stanisława Rostworowskiego
Ukończył Wyższą Szkołę Handlową w Antwerpii, po czym przez rok
przechodził szkolenie wojskowe w Włodzimierzu Wołyńskim. W 1938 roku mianowany
porucznikiem, rok później został powołany do służby w Ośrodku Zapasowym
Artylerii Konnej nr 2 w Zamościu. Jeszcze w tym samym roku zakończył służbę,
ale pozostał blisko Zamościa. W trudnych czasach II wojny światowej najpierw prowadził
administrację majątku Adamów, następnie pełnił funkcję nadleśniczego lasów
ordynackich w Józefowie, a po zwolnieniu z pobytu w wiezieniu w Biłgoraju,
gdzie został zamknięty przez hitlerowców, był rezydentem u ordynata Jana
Zamoyskiego w Rózinie. W przygotowywanym ZKK, który dostępny będzie po połowie czerwca zapraszam
do lektury wspomnień zamojskiego za okupacji, autorstwa Stefana
Rostworowskiego. Będzie to powieść prezentowana cyklicznie.
Agnieszka
Szykuła-Żygawska
czwartek, 18 lutego 2016
Ostatni lot porucznika
W przygotowywanym Kwartalniku będzie można znaleźć
tekst Andrzeja Barańskiego, zatytułowany „Ostatni
lot porucznika” – rzecz o tragicznym wypadku samolotowym nad
Krasnobrodem 27 sierpnia 1930 roku.
[…]
IV rajd rozpoczął się zgodnie z planem i nic nie zapowiadało tragicznego
scenariusza – zdawało się, że maszyny oraz nasz zespół są dobrze przygotowane,
a sam zespół – przepojony wolą zwycięstwa. Start załóg z lotniska mokotowskiego
rozpoczął się 27 sierpnia o godzinie 1 w nocy, w odstępach co pół godziny. Jeszcze
tego samego dnia nocą dotarła do Warszawy hiobowa wieść: „Pod Krasnobrodem, na
trasie do Lwowa, uległ katastrofie polski samolot typu Lublin R. VIII,
pilotowany przez kpt. pil. Leopolda Pamułę z ppor. obs. Walentym Azarewiczem na
pokładzie”. W okolicy Zamościa samolot nagle stracił moc i zaczął opadać.
Pilotowi udało się jeszcze skierować maszynę nad stawy rybne majątku Podzamek,
należące do Kazimierza Fudakowskiego. Pilot na wysokości 300 metrów nad ziemią
podjął decyzję o skoku ze spadochronem i natychmiast przekazał ją swemu
koledze. Kpt. Pamule, z niegroźnymi urazami, udało się szczęśliwie wylądować i
wydostać na brzeg stawu. Ppor. Azarewicz podczas próby opuszczenia samolotu
zaplątał się w pasy ochronne i nie zdążył otworzyć spadochronu. Samolot
zahaczył go skrzydłem, a spadając do wody, przygniótł swym ciężarem – przy
okazji maszyna uległa kompletnemu rozbiciu. Pamuła, w ciemnościach, na ile
mógł, na tyle szybko sprowadził pomoc, niestety, było już za późno. Ciało
Azarewicza wydobyte ze stawu zostało przewiezione do dworu Fudakowskich i tam
oczekiwało przybycia komisji śledczej.
Autor w następujący
sposób udziela odpowiedzi na przyczyny tragicznego w skutkach wypadku:
Nadszedł czas
refleksji i wyciągania wniosków. Pięć polskich samolotów uczestniczących w
rajdzie było wyprodukowane przez Zakłady Mechaniczne E. Plage i T. Laśkiewicz,
a silnik do Poteza w zakładach Skoda na Okęciu, według licencji francuskiej.
Wiadome było, że fabryka mechaniczna (Plage i Laśkiewicz), produkująca kotły
parowe, urządzenia dla gorzelni, zajmująca się budową i remontem karoserii
samochodowych, nie może „przy okazji” wytwarzać samolotów myśliwskich. Jeśli
dodać, że piloci polscy mieli zaledwie kilkugodzinne loty próbne przed właściwym
startem, rysuje się obraz całej sytuacji.
Płatowiec Lublin R VIII na Lotnisku
Mokotowskim, „Tygodnik Ilustrowany” 1928, nr 19
Ppor. Walenty
Azarewicz, który zginął w wypadku nad Krasnobrodem
Więcej w
marcowym ZKK.
Agnieszka
Szykuła-Żygawska
wtorek, 9 lutego 2016
Zapraszamy na koncert „Raj dodatkowy” dedykowany
Mariuszowi Kargulowi
zorganizowany w Krasnostawskim Domu Kultury 13 lutego,
o godz.18
Mariusz Kargul (1976-2013) – prozaik, poeta, publicysta, eseista, recenzent,
regionalista. Animator kultury,
moderator spotkań autorskich I organizator licznych wydarzeń literackich.
Związany z Krasnymstawem, Siennicą Różaną, Zamościem i od 2012 r. z Warszawą.
Zamość
był przystankiem na literackich szlakach, którymi Mariusz podążał.
Hugo
Bader, Jacek Dehnel, Stefan Darda, Anna i Marcin Mellerowie, Ignacy Karpowicz,
Lidia Ostałowska,Emilia Przyczyna, Monika Rebizant – Siwiło, Anna Rychter,
Piotr Śliwiński, Krzysztof Varga, Andrzej Stasiuk – spotkali się z zamościanami
na wieczorach autorskich prowadzonych przez Mariusza w Książnicy Zamojskiej,
Zamojskim Domu Kultury, Stowarzyszeniu “Civitas Christiana”. Lubił „Ulice
Poetyckie”, formuła wyjścia z
literaturą w plener była mu bliska. W antologii pisarzy - patronów zamojskich ulic „Ulicznicy. Ulicą by poznać
człowieka.”pisał o Hugo Kołłątaju. Zwyciężył w turnieju poetyckim “Ulicy
Leśmianowskiej” wierszem pt. „Zamojski sen wuja Tarabuka” – Jest noc i Zamość w sen
zapada / W twierdzy mur z murem gada… Wiersz został opublikowany w
„Zamojskim Kwartalniku Kulturalnym”(nr 3/2011) i w „Skafandrze”, z którymi to tytułami Mariusz
regularnie współpracował, nie omijając redakcji Katolickiego Radia Zamość i
portalu Zamość onLine.
Wydał debiutancką książkę poetycko-prozatorską pt. „Niewczesny pogrzeb wierszoroba”. Cieszył się tą książką. Pisał coraz więcej i coraz ciekawiej. Publikował w ogólnopolskich pismach z kręgu kultury: „Tygodniku Powszechnym”, „Frazie”, „Bluszczu”, „Chimerze”, „Akcencie”, „Lampie”.
Wydał debiutancką książkę poetycko-prozatorską pt. „Niewczesny pogrzeb wierszoroba”. Cieszył się tą książką. Pisał coraz więcej i coraz ciekawiej. Publikował w ogólnopolskich pismach z kręgu kultury: „Tygodniku Powszechnym”, „Frazie”, „Bluszczu”, „Chimerze”, „Akcencie”, „Lampie”.
Zmarł przedwcześnie.
W
środowiskach kultury Krasnegostawu, Chełma, Rzeszowa i Zamościa zrodziła się
inicjatywa by wydać rozproszone i niepublikowane teksty Mariusza.
On
sam miał taki zamysł, skromny i jeszcze w sferze marzeń. Nie zdążył go
zrealizować.
Niesieni
nadzieją – zapraszamy na charytatywny koncert, podczas którego przeprowadzona
będzie zbiórka na wydanie książki Mariusza Kargula.
Organizatorzy:
Krasnostawski Dom Kultury, Zamojski Dom Kultury, Chełmska Grupa Literacka
“Lubelska 34”.
W
koncercie wystąpią, w towarzystwie innych wykonawców, zamościanie – “Ofensywa
Brunetów”. Koncert poprzedzi podsumowanie Konkursu Poezji Miłosnej “Ja Cię
kocham, a Ty pisz” im. Mariusza Kargula.
czwartek, 28 stycznia 2016
Trzej fotograficy z Rachań
Gmina
Rachanie ma szczęście do utalentowanych ludzi. Stąd pochodzą, m.in.: malarz –
samouk Edmund Monsiel, malarka Maria Urban-Mieszkowska, poeta Bronisław Przyłuski, poeta, prozaik, twórca filmów dokumentalnych Adam Wiesław Kulik,
dziennikarz i publicysta, radiowiec, poeta i pisarz Tomasz Wybranowski…
Tutaj urodzili się też dwaj
fotografowie amatorzy. Jeden znany już w całej Europie – Feliks Łukowski, drugi
nieznany (czy raczej znany lokalnie) – Stanisław Gajewski.
O nich opowiada Barbara Typek w bieżącym wydaniu Zamojskiego Kwartalnika
Kulturalnego… Wyjaśnia i rozgranicza zamieszanie, w wyniku którego zdjęcia
obydwu fotografów są mylone. Również w literaturze przedmiotu. Przybliża historię
ich znajomości, wspólnej pasji jaką było fotografowanie
Podobizna
Feliksa Łukowskiego, Stanisław Gajewski, Wożuczyn, 1943 r.,
fot. S. Gajewski (przy użyciu samowyzwalacza)
Zbiory Stanisława Gajewskiego
Kontynuacją
cyklu o fotografii w Rachaniach jest
przygotowywany przez Barbarę Typek kolejny artykuł, o kolejnym uznanym
fotografie – też rodem z Rachań. Mowa tu o zmarłym kilka lat temu Jerzym Lewczyńskim,
bliskim znajomym Zdzisława Beksińskiego. Wprawdzie wyjechał stąd po wojnie, ale
wracał. Do matki, w poszukiwaniu
inspiracji. Po materiały fotograficzne organizowane na lewo przez Cukrownię Wożuczyn…
Basia
jak zawsze w sposób treściwy i pasjonujący opowiada o swojej Małej Ojczyźnie.
Ociera z kurzu zapomniane historie, nietuzinkowe…
Wkrótce
więcej o fotografach z Rachań
Jerzy Lewczyński, autoportret
rodzinny z czasu wojny,
bez ojca, fot. J.
Lewczyński, 1944 rok, Repr .za: J. Lewczyński,
Archeologia fotografii. Prace z lat 1941-2005,
Września 2005, s.
81.
Agnieszka Szykuła-Żygawska
wtorek, 19 stycznia 2016
Zamość, ul. Lwowska 40
Spacerując ulicą
Lwowską, zmierzając do jednego ze stojących tu marketów mijamy za każdym razem
mało efektowny w swojej estetyce szczegół. Niski, kamienny słupek. Ustawiony na
trawniku, umieszczony niewspółmiernie do zastanego rozplanowania ruchu pojazdów
i pieszych po chodniku. Jakby z innej
epoki…
W literaturze spotyka się określenie
tego obelisku jako pomnika tatarskiego…
Historię obelisku, powód jego
usytuowania w tym miejscu, pierwotny wygląd opisuje Zbigniew Stankiewicz w
przygotowywanym do numeru marcowego ZKK tekście. Pisze: Jest to wykuty z piaskowca monolit. Składa się z bazy w postaci
sześcianu o boku 56 cm oraz posadowionego na nim ostrosłupa ściętego
(zwieńczonego lekko wysklepioną czaszą) o podstawie kwadratowej, o boku 45 cm,
w zwieńczeniu 28,5 cm, wysokości 56 cm. Podobny wygląd i wymiary posiadają
zachowane betonowe znaki graniczne twierdzy brzeskiej z końca XIX wieku, a
obecnie na polskiej granicy wschodniej, betonowe punkty środkowe znaków
granicznych. Na jego powierzchni nie widać wykutych informacji, jak w przypadku
znaków granicznych innych twierdz europejskich. Przypuszczalnie miał
zamontowaną tabliczkę z informacją na jakiej granicy znajduje się oraz kolejne
oznaczenie porządkowe.
Jest to zatem
słupek graniczny. Autor wyjaśnia, że jest to znak Granicy Rejonu Twierdzy, temat
przeanalizował w oparciu o literaturę i dawne mapy.
Z ową granicą łączyły się pewne obostrzenia i nakazy. Podobnie było z
innymi granicami, którym podlegał Zamość. Wszystkie te informacje znalazły się
w przygotowywanym tekście Z. Stankiewicza…
Agnieszka Szykuła-Żygawska
Subskrybuj:
Posty (Atom)